Romantyczny spacer śladami św. Walentego
Może ktoś zapytać co ma wspólnego święty Walenty i Przemyśl ? Całkiem sporo.
Wejdźmy do pięknego kościoła O.O. Franciszkanów. Kiedy już minie pierwszy zachwyt nad rozmachem tej świątyni, podejdźmy do przodu. Przy trzecim filarze zobaczymy ołtarz św. Walentego z pięknym obrazem autorstwa L. Karpinala z 1862 r.
Na następny ślad patrona zakochanych natrafimy w przemyskiej Archikatedrze. Na filarze po prawej stronie zobaczymy ołtarz z wizerunkiem św. Antoniego Padewskiego (sygn. przez W. E. Radzikowskiego na 1868r) nad nim obraz św. Walentego. Zejdźmy do krypt. Tam zobaczymy relikwie św. Walentego w pięknym relikwiarzu.
Nasz spacer zakończmy na wzgórzu zamkowym, gdzie Przemyskie Centrum Kultury i Nauki „Zamek” przygotowało mnóstwo niespodzianek.
Słów kilka o św. Walentym.
Okazuje się bowiem, że wspominany tego dnia w kalendarzu liturgicznym św. Walenty, od którego imienia pochodzi nazwa święta, został ogłoszony patronem zakochanych już w 1496 r. przez papieża Aleksandra V. Św. Walenty to postać autentyczna. Żył w Terni, dzisiejszej włoskiej Umbrii. Wbrew zakazowi cesarza Klaudiusza Gockiego udzielał zakochanym parom ślubów. Pojmany, został skazany na śmierć. Egzekucję wykonano 14 lutego 269 roku.
Dlaczego został patronem zakochanych?
Zanim to nastąpiło, w więzieniu Walenty zaprzyjaźnił się z córką strażnika, która go odwiedzała i podnosiła na duchu. Aby się odwdzięczyć, zostawił jej na pożegnanie liść w formie serca, na którym napisał: “Od twojego Walentego”. Mało kto dziś pamięta, że św. Walenty, zanim zaczął patronować uczuciom, zanim stał się wzorcem dla wszystkich zakochanych i podkochujących się, był patronem chorych na epilepsję (padaczkę). Ci, którzy nie pamiętają już co to miłość, lubią złośliwie przyrównywać ją do stanu podobnego tej chorobie.
Fot. Piotr Michalski.